Komu odradzasz i dlaczego?
A więc od samego początku:
Mieliśmy do wykorzystania voucher na 2 -dniowy pobyt w " Martianach21 ".
Pierwszy kontakt telefoniczny z Menagerem obiektu około 2 tygodnie przed przyjazdem.
Podczas pierwszej rozmowy telefonicznej z Menagerem w/w obiektu widząc informacje nt. korzystania obiektu bez dzieci zapytałem i poprosiłem czy byłaby możliwość mimo wszystko przyjazdu z 4-letnim synem.
Pan Menager powiedział, że mimo ich zastrzeżenia dot. dzieci na stronie przystał na moją prośbę i co lepsze powiedział, że
" w ramach dobrej współpracy dziecko będzie w cenie vouchera bez dopłaty" . Ucieszyłem się z podejścia do realizacji vouchera wraz z naszym synem.
Kilkukrotnie rozmawialiśmy telefonicznie dot. realizacji vouchera, godziny przyjazdu z dzieckiem, itp.
Nadszedł dzień przyjazdu, do obiektu "Martiany21".
Po przejechaniu 250 km dotarliśmy na miejsce.
Gdy weszliśmy do recepcji nie było żadnej osoby, w związku z powyższym wszedłem dalej.
Na kanapie siedział Pan "przy tuszy" w związku z powyższym przywitałem się, powiedziałem że mamy rezerwację na dzień dzisiejszy. Pan nic nie wiedział i kazał nam poczekać na Menagera.
Po kilku minutach przyszedł Pan Menager. Okazałem Voucher na realizację 2-dniowego pobytu - Pan podszedł do sprawy normalnie, tak jak przystało.
Zaprowadził nas do pokoju, poinformował o atrakcjach, godzinach śniadania i obiadokolacji. Ponadto zostaliśmy poinformowani, że niestety znajdujący się w pokoju tv nie działa i jedynie na terenie obiektu działa internet i chyba sobie jakoś poradzimy.
Jadąc do Hotelu 4- gwiazdkowego, zapytałem czy jest możliwość zakupu posiłku przed obiadokolacją, gdyż jesteśmy już głodni i chętnie coś spróbujemy z ich "restauracji".
Pan Menager powiedział, że nie ma problemu i zaprasza na obiad. Będąc u nas w pokoju poprosił nas żebyśmy zachowywali się cicho i cyt. " Nie Kręcili żadnych imprez". My oczywiście odpowiedzieliśmy, ze nie mamy zamiaru na jakiekolwiek imprezy, gdyż jesteśmy z dzieckiem i też szanujemy ciszę i spokój.
Wyjęliśmy najpotrzebniejsze rzeczy, zamknęliśmy pokój i poszliśmy do "restauracji" na obiad.
Na terenie obiektu nie znaleźliśmy żadnej restauracji, jedynie w budynku gdzie znajduje się recepcja stało 8 stolików z krzesłami i postawiony przy ścianie ekspres do kawy.
Nikogo nie było, oprócz siedzącego na kanapie pana "przy tuszy" jedzącego sałatkę warzywną zagryzajacego sałatkę tortem i na małej bocznej kanapie Pan Menager, który siedział skulony jak zbity pies.
Wszedłem do tych mężczyzn i zapytałem grzecznie czy znajdziemy tu restaurację, gdyż chcemy zjeść obiad.
Menager odpowiedział mi, że niestety ale dopiero najbliższy posiłek będzie koło 17 i nic nie możemy wcześniej zamówić.
No okej...
Nagle pan od sałatki i torta prosi mnie bym spoczął naprzeciw niego .
Żona z synem stali w pomieszczeniu ze stolikami i czekali na mnie licząc, że zaraz pójdziemy na obiad.
Nagle Pan "przy tuszy" mówi, że jest to obiekt bez dzieci i tylko ze względu na Menagera tu mogliśmy przyjechać z synem. Na co ja powiedziałem, że wiem i dziękuję.
Nagle zaczyna się rozwijać, że pozostałym gościom może to się nie spodobać, że przyjechaliśmy z dzieckiem i przedstawia instrukcje :cyt. " jeśli będziecie jeść obiadokolacje z synem a wejdą inne osoby które tu przebywają to proszę się usunąć i wyjść na podwórko i tam zjeść posiłek by nie przeszkadzać innym; jeśli będziecie na podwórku a będą w okolicy inne osoby, to bawcie się na uboczu, gdzieś na bocznej ławce...
Ja ze zdziwienia zapytałem czy dobrze rozumiem, że jeśli ktoś wejdzie do "restauracji" to mamy się chować i wychodzić z dzieckiem gdzie nie ma innych osób ? Pan powiedział że tak.
No to ja grzecznie przyjąłem jego słowa, wyszedłem z tego pomieszczenia i powiedziałem żonie, że bierzemy walizkę i jedziemy stąd, gdyż nie jesteśmy tu mile widziani.
Nasza wizyta trwała może 25 min z oczekiwaniem na początku na Menagera.
Wzięliśmy walizkę, podjechaliśmy do recepcji i żona poszła odnieść klucz do Pana Menagera i pana "przy tuszy". Poinformowała, że nasza wizyta w ich obiekcie się właśnie zakończyła i oddajemy klucz.
Na co pan sałatkowo - tortowy obruszyl się, zaczął na nią krzyczeć, że nie toleruje mojej żony jak i mnie oraz od samego początku go irytujemy i "mamy opuścić jego obiekt bo ma nas dość".
W załączeniu dołączam screeny smsów, które otrzymaliśmy godzine po wyjeździe z "hotelu"...
Zaczęły się groźby z art. 296 kk - no śmiech na sali.
Nie polecam i nikomu nie życzę takich przygód jakie nas spotkały. A Pan " przy tuszy" może zakładać nam sprawę.
Piłkę odbijemy, nie pozdrawiam !
Oficjalne stanowisko Rada Udziałowców Martiany21
Szanowny Panie, tak jak wspomnieliśmy, obiekt nie akceptuje obecności dzieci na naszym terenie. Kupił pan voucher na czarnym rynku. Arogancko się Pan zachował kiedy poprosiliśmy o ewentualną kontrolę zachowania dziecka ze względu na naszych stałych gości, którzy przyjeżdżają do nas po ciszę i spokój. Światem kierują przepisy i zasady, co Pan jako policjant powinien idealnie wiedzieć. Fakt, że jest Pan z policji, pańska małżonka próbowała wykorzystać jako element nacisku. Nasi goście przyjechali odpocząć w ciszy i spokoju, niestety na nasze prośby aby pilnować młodego człowieka, który zaczął biegać i krzyczeć, musieliśmy zareagować mimo, że zrobiliśmy dla Państwa wyjątek. Dzwoniąc do nas podstępnie poinformował o 3 osobach, a w rzeczywistości przyjechał Pan z dzieckiem, co jest wbrew polityce wszystkich naszych obiektów w Polsce, gdzie naszą strategią jest dotrzeć do ludzi wyczerpanych ciężką pracą, potrzebujących kontaktu z przyrodą. Mieliśmy gości z Telewizji Polskiej, którym polityka ciszy i spokoju bardzo odpowiadała. Nie był Pan naszym gościem, wszedł Pan tu podstępem, złamał nasz regulamin działając na szkodę naszą i naszych gości, mimo to został Pan przyjęty, a wpis który Pan zamieścił, jest zwykłym działaniem na szkodę. W związku z tym oczekuję, że w ciągu 3 godzin wycofa Pan działająca na naszą szkodę nieprawdziwą opinię, która jest tylko chęcią działania na szkodę, ponieważ nie był Pan obecnie u nas, tylko 1 godzinę, nieprawnie, kupując w internecie nasz voucher, który nie był przeznaczony dla Pana. Dziwię się, że policjant nie zna podstawowych zasad zachowania w miejscach publicznych, i z butą i arogancją próbuję podporządkować sobie rzeczywistość. Proszę o wycofanie nieprawdziwej szkalującej nas opinii, w przeciwnym razie wystąpimy na drogę prawną.
Sam fakt obrażania naszych stałych gości, jak " pan przy tuszy " który jest naszym stałym klientem, który przyjeżdża po ciszę i spokój, oraz udostępnianie publicznie korespondencji, świadczy o nieumiejętności dostosowania się o rozumienia, że świat nie kręci się wokół Pana.
Rada Udziałowców Martiany21"