Hotel
Jeżeli jesteś młodym człowiekiem i nie przeszkadza mi straszny hałas to jedź do tego hotelu. Razem z mężem mieszkaliśmy w akademikach więc jesteśmy przyzwyczajeni do hałasu, ale ten przechodzi już tam wszelkie granice... Do czego bym porównała okres od 22 do 4 rano w pokoju w tym hotelu?? Wyobraź sobie, że mieszkasz koło głównej ulicy (a więc pełno aut tamtędy jeździ a często lubią przygazować), a pod tobą mieszka sąsiad który puszcza głośno muzykę i do tego ma sprzęt do basów, więc wszystko drży w posadach. Nasze rozwiązanie? Kupiliśmy STOPERY do uszu i dzięki temu mieliśmy spokojny sen.
Pokoje
Stary ale w porządku. Nowa łazienka. Hotel wymaga generalnego remontu!!!!
Gastronomia
Niby piszą o fantastycznym jedzeniu, a wg mnie było przeciętne... śniadanie codziennie to samo czyli jajecznica, kiełbaski, boczek i fasolka. Oczywiście nie wspomnę o nieśmiertelnych wyrobach sero i szynkopodobnych, których nie jadam. Można tez było zrobić sobie samemu tosta. Plus, że na śniadanie były zwykle dwa rodzaje owoców. Polubiłam ananasa po śniadaniu na lepsze trawienie, polecam! Z kolei obiadokolacja to był jakiś koszmar!!!! Ja nie jestem wybredna ale tego mięsa nie dało się po prostu zjeść... Niby urozmaicone: kaczka z pomarańczą, indyk w ananasie ale to wszystko było tak suche i zapieczone, że można sobie było zęby połamać. Najlepsza była zupa z tego wszystkiego, codziennie serwowali inną i każda była dobra. Co mnie wkurzało? Z 4 rodzajów sałatek zawsze 2 były OK, bo robione na świeżo. Z kolei 2 pozostałe to był zlepek pozostałości z dnia poprzedniego lub lanchu i upchnięty do miski. A teraz NAJGORSZE - codziennie stały wielkie miski pełne np. ugotowanego ryżu czy makaronu. Czasami leżały w nich ugotowane warzywa (np. miska kalafiora czy brokuła czy marchewki). Pytanie: po co to tam było??? Kto je ugotowany ryż bez niczego??? Nie muszę chyba dodawać, że te dziwne dania nietknięte wracały potem do kuchni, a dzień później były w sałatce... Najlepsze jedzenie było przez dwa ostatnie dni naszego pobytu: dorsz w kremie, pyszna zupa w stylu Algarve oraz spaghetti. A zatem kurzach umiał gotować więc czemu to ukrywał przez wcześniejsze 5 dni?? Pierwszego dnia naszego pobytu z kolei było najgorzej... W ramach protestu jadłam tylko sałatkę i frytki. Zdziwiło to kucharza, który często przechadzał się i obserwował gości. A co miałam jeść poza sałatką i frytkami? Ugotowany ryż czy kalafiora albo suche mięso?!
Infrastruktura
ładny basen oraz brodzik dla dzieci
Położenie
I tu jest problem - bo hotel jest w centrum, a do plaży jest 500m. Ale jeżeli ktoś nie jest wytrzymały to nie wytrzyma tygodnia w tym hałasie!!!! W hotelu wszędzie słychać muzykę, nawet w pokojach od basenu. O ironio, na ścianach są kartki, że cisza nocna w godzinach 22-6!!!!! Rozumiem, że nie dotyczy to wspaniałych imprezowni takich jak Mambo, Savannah czy Heaven????!!!!!! Jak ktoś nie wierzy to spójrzcie na mapę - dyskoteki od hotelu dzieli tylko ruchliwa droga... W dzień to wygląda niewinnie, natomiast od 19 podgłaśniają muzykę. A od 22 jest już na prawdę głośno. I nie ma, że poniedziałek, bo imprezownie działają cały tydzień od popołudnia do 4-5 nad ranem... Odczuliśmy ulgę po tymczasowym zamknięciu Heaven, mniej basów, od których aż drżały szyby... Gdyby hotel zainwestował w wygłuszające szyby albo postawił taką ścianę to było spoko. Ale tam drzwi są na zasuwkę (do tego w cholerę szpar) więc dalej dobiegają dźwięki od ulicy...
Dojście do starego miasta (hotel znajduje się w tzw. nowym mieście) zajmuje około 30 minut drogą za hotelem. Do plaży 500m. Do najbliższej Biedronki (czyli ich Pingo Doce) około 10-15 minut w góre od hotelu. Do Mc Donald's około 20 minut. Najdalej jest Lidl, około 40 minut drogi.
Ogólne wrażenia
W porządku, większych uwag nie mam. Pan recepcjonista zainteresował się raz mną jak byłam smutna więc raczej są życzliwi. W restauracji zawsze donosili posiłki, więc narzekać na nich nie można. Umilali też wieczory przyprowadzając śpiewaczkę podczas kolacji.
Dane wyjazdu
pokój standardowy, 1 tydzień