Valentin El Patriarca Varadero 

W skład hotelu wchodzi kilkanaście jednopiętrowych domków, w których każdym jest po dziesięć współcześnie urządzonych pokoi. Wszystko działa bez zastrzeżeń i jest utrzymane w czystości (napiwki dla ekipy sprzątającej mile przyjmowane). Przez całą dobę można było coś zjeść w all inclusive, potrawy różnorodne i obfite. Przepyszne alkohole w all, specjalności z różnych stron świata. Niewielu tu Polaków, przeważają Niemcy i goście z Kanady, raczej ludzie po pięćdziesiątce i rodziny, ale dzieci niewiele. Posiłki bardzo smaczne i było w czym wybierać, sporo podawano mięs i owoców morza, różnych deserów i makaronów. Widać było pracę kucharzy, bo bufety były otwarte. Można było też skosztować lokalnych specjalności jak langusty, aligatory czy króliki. Poza bufetem trzy restauracje tematyczne, kawiarnie oraz bary. W restauracjach czysto, ale kelnerzy mogli by być bardziej żwawi i lepiej dbać o gości. Jest tu drożej niż w europejskich krajach, widać, że wiele rzeczy tam brakuje, stąd te ceny i to że napiwki są wskazane. Plaża bardzo ładna i utrzymana a porządku, bezpłatny serwis na plaży, jest tam bar, gdzie możemy dostać coś do picia. Przeważnie były dostępne parasole i leżaki. W hotelu wiele sklepików i większość rzeczy można tam było dostać i fajnie, bo w okolicy niczego innego nie było, do sklepu trzeba by iść na koniec półwyspu, a później to kilkanaście km dalej i tam różne są suweniry itp. Jeżdżą autobusy,warto kupić całodobowy bilet. Nie ma tu innych restauracji niż w hotelu, jedynie jakieś budki z jedzeniem, ale nie odważyliśmy się w  nich jeść. Wszystko tu jak u nas kiedyś na kartki i ceny z kosmosu, wiele produktów nie można dostać. Ludzie baaaaaaaaaaardzo rzadko jedzą mięso. Cokolwiek się poza hotelem jadło to nie było smaczne i jakościowo lipa. Pokoje przestronne i fajnie urządzone, bez zbędnych ekstrawagancji. Było czysto. Meble i sprzęty trochę już wysłużone, ale raczej wszystko było w porządku.

Wakacje Kuba